Moja znajomość z Akaiją rozpoczęła się w niebie, gdzieś na 10.000 metrach, podczas nocnego lotu do stolicy Kazachstanu – Astany. Był początek kwietnia, a kupiony przed wylotem na Okęciu Nieznany Świat, od lat moje panaceum na dłużące się przeloty, nie zawiódł i tym razem.
Po przeczytaniu fascynującej historii o Akaji w NŚ 4 z 2013 r. mój wzrok został magnetycznie przyciągnięty przez zamieszczoną w artykule reprodukcję obrazu Uzdrawiacz aury. Niespodziewanie ciężkie uderzenie kół o płytę lotniska równie niespodziewanie wyrwało mnie z transu. Czyżby już? Przecież to prawie 5000 km, a dopiero przed chwilą wystartowaliśmy… A może Akaija stworzyła tunel czasoprzestrzenny??? (więcej…)